0

w drodze: kotlety z tofu i pieczonej papryki + Lotto

Zima. Niekoniecznie śnieżna, ale chłód i wiatr (zwłaszcza na wybrzeżu) dają w kość. Dopiero co wróciliśmy z krótkiej wycieczki po Finlandii, a ja już mam ochotę znów wyjechać. Spakować plecak czy walizkę, załadować kilka albumów do odtwarzacza mp3 i wyruszyć w podróż. Spoglądam na regał pełen książek podróżniczych i żeglarskich, na stertkę map, na nowy śpiwór i obmyślam kolejny kierunek wyprawy. Niewykluczone, że nie wydarzy się to od razu, ale nawet weekendowy wypad na Hel czy do Krynicy Morskiej brzmi kusząco. Zawsze przecież można sobie wyobrazić, że podróż pociągiem nie trwa godzinę, a kilkanaście. A miasto, w którym wysiadamy z pociągu oddalone jest nie o 100, a o tysiąc kilometrów. Dziś będzie o idealnej ścieżce dźwiękowej do przemierzania drogi oraz o daniu, które świetnie sprawdzi się w roli przekąski podczas przystanku na trasie. Wspomniana ścieżka dźwiękowa to wydany w tym roku album Lotto „Elite Feline”, o którym już sporo napisano, ale na pewno nie zaszkodzi przypomnieć go niektórym z Was lub zachęcić do słuchania tych, którzy jeszcze po niego nie sięgnęli. To jedna z tych płyt, które można zapętlić w odtwarzaczu, słuchać całą dobę i nawet na chwilę nie stracić koncentracji. Wciągająca, działająca mocno na wyobraźnię, doskonała. Pozornie oszczędna, po kolejnym przesłuchaniu zaskakuje ilością warstw, które można śledzić w dwóch utworach stanowiących całość materiału. Sprawdźcie koniecznie, może też będziecie się czuli jak w podróży i wyobrażali sobie zmieniający się krajobraz widziany z okna samochodu, poczujecie kurz drogi i zapach kawy kupionej na stacji benzynowej? Albo już dziś zdecydujecie, że najwyższa pora wyruszyć na wycieczkę, choćby najkrótszą, ale koniecznie ze słuchawkami na uszach. A może po prostu na chwilę zatrzymacie się i wyciszycie wewnętrznie poddając się transowemu rytmowi „Elite Feline”. Warto. Linki do odsłuchu znajdziecie na końcu wpisu.

Drugą rzeczą, którą chcę Wam polecić, są kotlety z tofu i pieczonej papryki. Proste, z łatwo dostępnych składników, do podania na ciepło lub zimno, w wersji obiadowej lub jako składnik kanapki na drogę. Wegańskie, bezglutenowe, pyszne.

KOTLETY Z TOFU i pieczonej papryki (dla 2 osób)
Składniki:
– kostka tofu: 180g (po osuszeniu będzie ważyć ok. 140g)
– papryka czerwona (waga po oczyszczeniu): 300g
– cebula czerwona (waga po obraniu): 70g
– czosnek (waga po obraniu): 10g
– mąka kukurydziana 45ml (ok. 20g)
– pestki słonecznika: 15g
– sezam: 10g
– olej: 30ml (dwie łyżki)
– sól: 2ml
– pieprz:1ml
– tymianek (suszony): 2ml
– papryka słodka: 1ml
– papryka wędzona ostra: 3 ml

Wykonanie:
1. Piekarnik rozgrzej do 175st. C (może być włączony termoobieg).
2. Paprykę oczyść z gniazd nasiennych oraz błonek, opłucz, pokrój w kostkę (nie za drobną). Wysyp na płasko na niedużą blaszkę do pieczenia, dodaj 15ml (1 łyżkę) oleju, przemieszaj, wstaw do rozgrzanego piekarnika, piecz ok. 30 minut (przemieszaj w trakcie pieczenia).
3. Tofu osącz z zalewy, osusz na papierowym ręczniku. Zetrzyj na tarce o dużych oczkach lub pokrój na kawałki. 1/3 odłóż na bok do późniejszego użycia. 2/3 przełóż do pojemnika przystawki blendera z ostrzem w kształcie litery „s”.
4. Cebulę obierz, pokrój w kostkę. Czosnek obierz, pokrój w plasterki lub drobno posiekaj. Cebule zeszklij na patelni na łyżce oleju, dodaj czosnek, przemieszaj, smaż jeszcze chwilę na niewielkim ogniu. Przełóż do pojemnika blendera.
5. Do tofu, cebuli i czosnku dodaj upieczoną paprykę (szpatułką silikonową zbierz również olej z blaszki), nasiona słonecznika, mąkę kukurydzianą oraz przyprawy. Całość zmiel drobno, przełóż do miski.
6. Pozostałą ilość tofu pokrój drobno (chyba że użyłeś/aś tarki do rozdrobnienia tofu), dodaj do masy, przemieszaj. Do całości dosyp sezam, przemieszaj dokładnie uzyskaną masę.
7. Zwilżonymi dłońmi formuj niewielkie kotlety (z podanej ilości składników wychodzi ok. 8 szt.), układaj na płaskiej blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
8. Blaszkę z kotletami wstaw do piekarnika rozgrzanego do 175 st. C (możesz mieć włączony termoobieg), piecz ok. 30 minut (w połowie pieczenia delikatnie obróć kotlety na drugą stronę). Nie wydłużaj czasu pieczenia, aby nie przesuszyć kotletów (chyba że pieczesz je w niższej temperaturze). Po upływie czasu pieczenia wyciągnij gotowe kotlety z piekarnika.
Poniżej kilka zdjęć obrazujących proces przygotowania:

Uwagi:
– możesz zrezygnować z sezamu lub zastąpić go np. posiekanymi pestkami dyni czy orzechami;
– suszony tymianek możesz zastąpić świeżym (lub dodać np. oregano lub niewielką ilość posiekanej natki pietruszki)
– mąkę kukurydzianą możesz zastąpić np. zmielonymi płatkami owsianymi’
– możesz również zmniejszyć/zwiększyć ilość wędzonej papryki (jeśli zwiększasz, uważaj aby nie zdominowała smaku);
– takie kotlety możesz np. podawać na ciepło z „kaszą” z kalafiora i prostą sałatką z roszponki, pomidorów i kiełków rzodkiewki; wyśmienicie smakują również na zimno jako składnik kanapki lub sałatki;
– wersja ekspresowa: zamiast piec paprykę, możesz przesmażyć ją na patelni razem z cebulą i czosnkiem. Uformowane kotlety również smażyć na patelni, na 1-2 łyżkach rozgrzanego oleju (uważaj przy odwracaniu ich na drugą stronę).
– jak przygotować „kaszę” z kalafiora? Dla dwóch osób: 450g oczyszczonego kalafiora podziel na różyczki, opłucz, zetrzyj na tarce lub partiami rozdrabniaj w pojemniku przystawki blendera z ostrzem w kształcie litery „s”. Na patelni rozgrzej 2 łyżki oleju, wrzuć na to „kaszę”, smaż chwilę na niewielkim ogniu (uważaj, aby kalafior się nie rozgotował pod wpływem temperatury), dodaj szczyptę soli oraz np. 1ml kminu rzymskiego (mielonego lub utłuczonego w moździerzu) lub 1ml papryki słodkiej, przemieszaj, gotową przełóż na talerze.

LOTTO, czyli podróż nie tylko dźwiękowa:
https://lottoband.bandcamp.com/album/elite-feline

Lotto na Facebook’u: https://www.facebook.com/LOTTO-1498413413742477/
Kup Lotto: http://instant-classic.8merch.com/artist-lotto

Zapisz

0

november snow, november rain: grzany cydr z przyprawami i Max Richter

Jeszcze nie zima, a już zimno. Prawie wszystkie liście pospadały z drzew, na zewnątrz mokro i nieprzyjemnie. Więc zakładanie na siebie kolejnej warstwy, żeby nie stracić poczucia komfortu. Na przekór nadchodzącej zimie. Poza chłodem, szukam sposobu na utrzymanie psychicznego komfortu. Zewsząd atakują kolejne nieciekawe wieści i aż strach otwierać niby niewinny facebook i dowiadywać się co się dzieje na świecie, w kraju. Taki czas, że jeszcze bardziej potrzeba spokoju i siły. Żeby wytrzymać do wiosny. Do „lepszych czasów”.  Może zaszycie się w domu i odcięcie od wiadomości nie jest dobrym rozwiązaniem, ale czasem naprawdę przydaje się chwila odpoczynku i ukojenia. Dziś będzie więc prosty przepis na to jak się rozgrzać, gdy za oknem wieje lub pada. I na wyciszenie, kiedy potrzeba wypocząć i nabrać sił przed następnym dniem. Muzyka na przełom jesieni i zimy oraz niespokojne czasy: np. Max Richter. Jeśli przed snem, to koniecznie „from Sleep” – album, który jest krótszą, odmienioną wersją ośmiogodzinnego materiału „Sleep”. Kompozycje idealne dla tych, którym niestraszna dawka melancholii oraz dla tych, którzy uwielbiają minimalistyczne brzmienia. Siedem utworów, przy których wypoczniecie i które przeniosą Was do jakiejś lepszej rzeczywistości, gdzie panuje absolutny spokój i harmonia. A jeśli przy okazji uraczycie się kubkiem cydru z dzisiejszego przepisu – spokojniejszy sen macie gwarantowany. Zaczynamy:

GRZANY CYDR z pomarańczą, jabłkiem i przyprawami [dla 2-3 osób]:
Składniki:
– cydr jabłkowy: 750 ml
– sok jabłkowy, niefiltrowany: 150 ml
– rum (opcjonalnie): 50 ml
– pomarańcza: 3 plasterki + nieduży kawałek skórki
– jabłko: 6 półplasterków
– cynamon: 1-2 laski
– anyż: 1 gwiazdka
– goździki: 5 ml (łyżeczka)
– kardamon: ziarenka z 3 strąków
– imbir: 6 plasterków z obranego, niedużego kawałka kłącza
– ziele angielskie: 3 ziarenka

Wykonanie:
1. Wrzuć przyprawy oraz skórkę z pomarańczy do garnka z grubym dnem, postaw na kuchence, chwilę praż na małym ogniu. Dodaj sok jabłkowy i plastry pomarańczy, całość zagotuj, po czym zmniejsz moc kuchenki do minimum.
2. Dodaj cydr oraz rum (lub inny alkohol – więcej w uwagach pod przepisem), przemieszaj, całość powoli podgrzewaj na minimalnym/małym ogniu, uważaj, aby nie zagotować cydru.
3. Gotowy gorący cydr podawaj z laską cynamonu, półplasterkami jabłka i kawałkiem pomarańczy.

Uwagi, czyli jak możesz zmodyfikować ten przepis:
– możesz zrezygnować z dodatkowego, mocniejszego alkoholu lub zamiast rumu dodać np. brandy, śliwowicę, calvados, nalewkę pigwową itp.;
– zamiast soku jabłkowego możesz dodać np. pomarańczowy lub gruszkowy;
– możesz również zrezygnować z części proponowanych przeze mnie przypraw lub dodać inne (np. suszoną lub świeżą trawę cytrynową, nasiona kolendry, nasiona kopru włoskiego, gałązki rozmarynu, owoce jałowca, liście limonki kaffir itp.), uważaj tylko, aby przyprawy nie zdominowały smaku gotowego napoju;
– jeśli wolisz słodsze napoje, możesz dodać odrobinę miodu lub brązowego cukru

A gdzie możesz posłuchać kołysanek Maxa Richtera? M.in.:
youtube, pełen album
– płytę możesz zamówić bezpośrednio od wydawcy (Deutsche Grammophon) lub poszukać w polskich sklepach muzycznych.

Na koniec – bonus track, dla fanów serialu „Leftovers”: Max Richter, „November”, z albumu „Memoryhouse”.

Miłych snów!

0

„we celebrate life”: prosta granola + echo is your love

this is my meditation | the noise | the silence inside || with my meditation | tomorrow will be | will be better” [„i don’t go to my friends parties”, echo is your love, album: „papercut eye”, if society, 2004]

Od ostatniego wpisu upłynęło dużo czasu. Dużo się wydarzyło, dużo zmieniło. Teraz znów październik, za oknem chmury, mgły, opadające liście. Jesień. Piękna nawet kiedy podczas spaceru przemokną buty czy wiatr rozwieje misternie układaną fryzurę. Czas  wygrzewania się pod kocem, szukania przyjemności rekompensujących coraz krótsze dni i celebrowania każdego spotkania z przyjaciółmi, bo przy niesprzyjającej aurze wyjście z domu wymaga pewnego bohaterstwa. To też czas unikania przeziębień i wzmacniania się na wszelkie sposoby, dlatego w dzisiejszej notce przywołam najprostszy (i znany każdemu z was) sposób na dodanie sobie energii i dobre rozpoczęcie dnia. Śniadanie. Najlepiej takie, aby aż chciało się wcześniej wstać, żeby nie jeść w biegu. Do tego oczywiście muzyka, ale tym razem niekoniecznie wyciszający ambient – chodzi o to, aby dodać sobie wigoru i odwagi do wyjścia spod ciepłej kołdry. Żeby wyskoczyć z łóżka i od razu pobudzić krew do krążenia, zwłaszcza jeśli czas goni i znów nie zrobimy 40 brzuszków. Więc np. Echo is Your Love, wspaniałe muzyczne odkrycie sprzed lat. Nie pamiętam już jak to było, czy najpierw wspomniała o nich Marta czy może Michał, a może mignął mi plakat koncertu w krakowskiej Kawiarni Naukowej i koniecznie chciałam wiedzieć co to za zespół. Niezależnie od początków: zakochałam się od razu, na zabój i na zawsze. Oczywiście ten zachwyt to jak zwykle całkowicie subiektywna sprawa, bo przecież niby nic takiego: kolejny zespół z gitarami, hałasem i dziewczyną na wokalu. Pewnie są ich setki i każdy z was ma swój ulubiony. A może jest tylko jeden właśnie taki, przynajmniej dla mnie. Bo doskonale łączy hałas, punkową energię i dziewczyńską delikatność, bez pozy czy zmanierowania. Bo lata mijają, a ja nadal daję się porwać każdemu dźwiękowi, tak samo nucę i obracam w myślach teksty. I dalej myślę, że to ścieżka dźwiękowa do dowolnej rewolucji, do wszelkich uniesień, oświeceń czy podróży w czasie, kiedy chcę sobie przypomnieć dawną siebie. Sprawdź, spróbuj. Może okaże się, że też się zakochasz. I uda się ułożyć im trasę po Polsce i następnym razem nie będę musiała lecieć na ich koncert do Finlandii (tak, to już wkrótce! 18.11.2016, Helsinki). A nuż.
Tyle o muzycznym starcie w nowy dzień. Teraz pora na śniadanie: zdrowe, lekkie i szybkie, czyli granola. Idealna w połączeniu z jogurtem i owocami albo jako szybka przekąska w przerwie w ciągu dnia. Do przygotowania na zapas, w większej ilości. Przepis jest bardzo prosty i łatwo poddaje się wszelkim modyfikacjom, pomysły znajdziesz w uwagach pod przepisem – nie bój się eksperymentować i zmieniać tego przepisu, zwłaszcza że jest tyle pysznych możliwości.
Zaczynamy!

Najprostsza GRANOLA Z ŻURAWINĄ I MANGO
Składniki ( z poniższych proporcji uzyskasz ok. 300 g):
– płatki owsiane (górskie): 100 g
– nasiona słonecznika: 30 g
– migdały (płatki/słupki/całe): 20 g
– orzechy nerkowca: 25 g
– pestki dyni: 20 g
– olej kokosowy: 45 ml
– miód (lub inny słodzik, więcej w uwagach pod przepisem): 30 ml (dwie łyżki)
– cynamon mielony: 0,5 ml (szczypta)
– imbir suszony mielony: 1 ml
– ekstrakt z wanilii: 5 ml (łyżeczka)
– sól: mała szczypta, ok. 0,25 ml
– suszona żurawina: 30 g
– suszone mango: 40 g

Wykonanie:
1. Płaską blachę wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzej do 150st. C (lub 140st. w trybie termoobiegu).
2. W misce odmierz płatki, orzechy (grubo posiekane) i nasiona, dodaj przyprawy, przemieszaj, dodaj olej kokosowy (rozpuszczony), ekstrakt z wanilii oraz miód. Na tym etapie nie dodawaj suszonych owoców.  Dokładnie wymieszaj, wyłóż wszystko na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Wstaw do piekarnika, piecz ok. 40 minut (do zbrązowienia, aż płatki będą chrupiące).
3. Gotową granolę wyciągnij z piekarnika, odstaw do ostudzenia. W międzyczasie przygotuj suszone owoce: żurawinę i mango pokrój na mniejsze kawałki. Dodaj do uprażonych składników, przemieszaj. Ostudzoną granolę przełóż do słoika, pudełka lub papierowej torebki.
4. Podawaj ze świeżymi owocami, jogurtem lub samą – jako szybką przekąskę.

Uwagi:
– pamiętaj, aby suszone owoce dodawać po upieczeniu, w przeciwnym razie mogą spalić się w piekarniku;
– składniki możesz dowolnie modyfikować: płatki owsiane zamienić na inne lub wymieszać w dowolnych proporcjach, możesz dodać inne orzechy (laskowe, włoskie, pekan itd.) czy nasiona (np. sezam) – wszystko zależy od Twoich preferencji lub zawartości szafki kuchennej;
– olej kokosowy możesz zastąpić dowolnym olejem roślinnym, neutralnym w smaku (olej z pestek winogron, słonecznikowy, rzepakowy itp.);
– możesz zrezygnować z którejś z przypraw lub zwiększyć ich ilość – próbuj, znajdź swój ulubiony smak;
– jeśli nie używasz miodu, możesz posłodzić granolę np. syropem z daktyli (silan), syropem klonowym, syropem z agawy, melasą, prostym syropem cukrowym (np. z brązowego cukru dark muscovado), musem jabłkowym czy gruszkowym lub dowolnym innym słodzikiem
– możesz też całkowicie zrezygnować z dodatków słodzących, uzyskasz wtedy mniej zwartą konsystencję, bez posklejanych kawałków, ale nadal pyszną;
– suszone owoce również możesz dodawać wg uznania tworząc inne wersje smakowe (rodzynki, suszone borówki, suszone wiśnie itp.);
– zawsze upewnij się, że wszystkie płatki, orzechy i ziarna są uprażone na sucho, jeśli wolisz by były uprażone na jaśniejszy kolor, zmniejsz temperaturę w piekarniku i wydłuż czas pieczenia.

Gotowe!

Na koniec linki, pod którymi znajdziesz muzyczną oprawę dzisiejszego przepisu:
– bandcamp Echo is Your Love: https://echoisyourlove.bandcamp.com/
– facebookowy fanpage: https://www.facebook.com/echoisyourlove/
– oraz próbki na youtube: „Song for sea scouts”„Children in lines”, „The Protagonist”

0

„may all your dreams come true”: krem z buraczków i wiśni i ixora

Sny, marzenia, plany. Większe i mniejsze. Styczeń minął szybko, w biegu i pędzie, bez przystanku na spisanie noworocznych postanowień czy wyobrażanie sobie, jaki ma być ten kolejny rok. Dopiero teraz zaczynam snuć plany i marzyć, może dlatego, że zima złagodniała i mocno wieje wiatr, a to zawsze nastraja do działania. Doczekałam się już upragnionego śniegu, teraz mogę więc śmiało wypatrywać wiosny, póki co przygotowując się do realizacji nowych małych marzeń, zbierając siły i pomysły. Małe ziarenka, które zaczną kiełkować jak tylko będzie więcej słońca i światła. Wkrótce. Oby jak najszybciej. Dzisiejszy wpis po części jest zrodzony ze snu: przyśniło mi się kiedyś połączenie buraka i wiśni, niesprecyzowane co do formy, ale na tyle intrygujące, że szkoda było o nim zapomnieć. Tym bardziej, że wszystko przemawia za nim: miłość do wiśni, słabość do buraków, uwielbienie dla zup i łączenia wytrawnych smaków z odrobiną naturalnej słodyczy. I kolor, taki dodatkowy atut. Spróbujcie sami. Muzyczna oprawa dzisiejszego przepisu, to inne superpołączenie: Ixora, czyli Micromelancolié i Gaap Kvlt we wspólnym projekcie. Podobnie jak w przypadku kulinarnej bohaterki wpisu – oba składniki (obaj wykonawcy i ich muzyczne oblicza) doskonale ze sobą współgrają, w efekcie tworząc przepyszną całość. Na plus: doskonałe wyważenie dźwięków i harmonia, zachowanie właściwych proporcji między noise’owymi trzaskami i podniosłością, a skromnymi szumami czy subtelnymi melodiami. Muzyka dla marzycieli, inspirująca do snucia fantazji na temat kolejnych równie udanych połączeń, czy to na gruncie kulinarów czy muzyki. Szkoda tylko, że materiał trwa zaledwie pół godziny – choć z drugiej strony: czy nie po to jest auto reverse, dzięki któremu można zapętlić nagranie i słuchać go w nieskończoność? Sprawdźcie koniecznie.

KREM Z BURACZKÓW Z JABŁKIEM I WIŚNIĄ
Składniki (na ok. 5 porcji):
– olej (np. z pestek winogron): 3 łyżki (45 ml)
– cebula: 150 g
– seler naciowy: 35 g
– por: 35 g
– marchew: 150 g
– pietruszka: 50 g
– burak: 550 g
– jabłko: 85 g
– wiśnie (mogą być mrożone): 200 g + do podania – ok. 100 g
– ocet jabłkowy: 10 ml
– koncentrat barszczu: 100 ml
– przyprawy: sól (1 łyżeczka – 5 ml), pieprz 2 ml, gałka muszkatołowa: 1 ml, cukier: 4 ml, tymianek: 2 ml, zioła prowansalskie: 1 ml, oregano: 1 ml
– opcjonalnie: słodka śmietanka/ jogurt (naturalny lub np. wiśniowy)/ śmietanka kokosowa do podania

Wykonanie:
1. Przygotuj warzywa i owoce:
– cebulę obierz, pokrój na kawałki
– por (biała część) i seler naciowy pokrój na kawałki, dokładnie opłucz
– pietruszka, marchewka, seler – obierz, pokrój na kawałki, opłucz
– buraki – obierz ze skóry, pokrój na kawałki
– jabłka obierz ze skóry, usuń gniazda nasienne
– wiśnie – opłucz, wydryluj (jeśli używasz mrożonych – odważ odpowiednią ilość, opłucz)
2. Na dnie garnka rozgrzej olej, wrzuć cebulę, por i seler naciowy, zeszklij na małym ogniu.
3. Dodaj wszystkie warzywa, przemieszaj, duś pod przykryciem. Kiedy warzywa zmiękną, dodaj owoce, przemieszaj, duś jeszcze chwilę. Dodaj ok. 700 ml wody, zagotuj całość.
4. Do gotujących się warzyw dodaj ocet jabłkowy oraz przyprawy, gotuj do momentu, aż wszystkie warzywa będą miękkie.
5. Wyłącz kuchenkę, gotową zupę zmiksuj na gładko. Dodaj koncentrat barszczu i miksuj jeszcze chwilę.
6. Podawaj np. z kawałkami wiśni i łyżeczką posłodzonej śmietanki/ jogurtem wiśniowym/ śmietanką kokosową (lub inną roślinną w wersji wegańskiej).
Uwagi:
– możesz użyć gotowanych buraków, ugotować je osobno (dobrze umyte i nieobrane, gotowane w nieosolej wodzie, obrane już po ugotowaniu) lub użyć pieczonych (umyte buraki zawiń w folię aluminiową i piecz w piekarniku, możesz też włożyć je do naczynia żaroodpornego i piec bez folii aluminiowej)
– koncentrat barszczu nadaje zupie głęboki, bordowy kolor – przyda się zwłaszcza, jeśli trafisz na buraki, które długo się gotują i boisz się, że stracą cały kolor
– zamiast octu jabłkowego możesz użyć octu balsamicznego lub ewentualnie soku z cytryny
– możesz zrezygnować z dodatku cukru lub zamiast niego użyć innego słodzika, np. syropu z agawy

IXORA:

do polubienia:
https://www.facebook.com/ixoranoise
do przesłuchania/zakupu:
http://pointless-geometry.bandcamp.com/album/ixora

0

snow white noise: krem z gruszki i pietruszki i grupa etyka kurpina

Styczeń, zima, za oknem szaro. Z kubkiem białej kawy wygrzewam się pod kocem i marzę o śniegu. Nie o cieniutkiej warstwie miejskiego śnieżku, a o grubych zaspach, przykrywających wszystko. Każde drzewo, każdą ulicę. O takim śniegu, który cieszył w dzieciństwie, bo sanki, bałwany i bitwa na śnieżki. I radość, bo wszystko dookoła wygląda jak z bajki. Doskonałe zimowe ostre światło, wytłumione dźwięki i zaróżowione od mrozu policzki. Spacery, a po nich powrót do ciepłego domu i kubek gorącej herbaty z dużą ilością cytryny. Otulanie się kolejnymi warstwami ciepłych ubrań, pochłanianie kolejnych książek, przesłuchiwanie płyt starych i nowych, zimowy relaks. Wyciszenie, zbieranie sił, gromadzenie szczęścia i energii na wiosnę. Może stąd to marzenie o śniegu – idealnej oprawie wizualnej dla tego wszystkiego, wisience na torcie. A skoro śniegu jak na lekarstwo – dziś przepis na niekoniecznie śnieżno, ale trochę jednak białą zupę: z gruszki i korzenia pietruszki, z domowym mlekiem migdałowym. Słodką, łagodną, kojącą. I muzyczny smakołyk: upolowana na ubiegłorocznym Strajku
 Grupa Etyka Kurpina wydana przez Pionierską Records. Minimalistycznie wydana kaseta kryjąca w sobie dźwiękowe skarby, zręcznie dobrane fragmenty przeróżnych nagrań, słuchowisko w sam raz na zimę, kiedy wszystko spowalnia i można uważniej rejestrować każdy dźwięk, śledzić połączenia między nimi i kolejne warstwy. Sprawdźcie sami, warto.

Biało, czyli ZUPA – KREM Z GRUSZKI I PIETRUSZKI z mlekiem migdałowym
Składniki (na ok. 1,5 l zupy):
mleko migdałowe:
– migdały 100 g
– woda 350 ml
zupa (waga warzyw już po obraniu):
– cebula: 60-75 g
– seler: 100 g
– por (biała część): 20 g
– gruszki (najlepiej Konferencja): 300 g
– olej z pestek winogron (lub inny o neutralnym smaku): 30 ml (2 łyżki)
– mleko migdałowe: 250 ml
– przyprawy: liść laurowy (2 szt.), ziele angielskie (5 ziarenek), sól (5 ml – 1 łyżeczka), pieprz (1 ml – szczypta), cynamon (1/2 ml), pieprz ziołowy (1 ml), gałka muszkatołowa (1-2 ml), ew. cukier lub cukier waniliowy (do smaku)
Wykonanie:
0. Zacznij od przygotowania mleka migdałowego:
– jeśli używasz migdałów w skórce, zacznij od zalania ich wrzątkiem, odstaw na ok. 10 minut, po czym odcedź i obierz ze skórki – powinna łatwo odchodzić
– jeśli używasz migdałów już obranych (całych lub słupków czy płatków), przepłucz je, po czym zalej gorącą wodą i odstaw na minimum 1 godzinę
– po upływie tego czasu migdały odcedź, przełóż do wysokiego naczynia, dodaj 350 ml wody i zmiksuj całość na gładko (np. ręcznym blenderem)
– odcedź dokładnie mleko na sitku o bardzo drobnych oczkach (lub użyj złożonej gazy) – ze 100 g migdałów powinno wyjść ok. 250 ml mleka
1. Przygotuj składniki zupy:
– cebulę obierz, pokrój na kawałki
– por pokrój, dokładnie opłucz
– pietruszkę i seler obierz ze skórki, dokładnie opłucz, pokrój na kawałki
– gruszki obierz ze skórki, oczyść z gniazd nasiennych, pokrój na kawałki
2. Na dnie garnka rozgrzej olej, dodaj cebulę i por, smaż przez chwilę (do zeszklenia, staraj się nie przyrumienić warzyw), dodaj liść laurowy i ziele angielskie i smaż jeszcze chwilę (na małym ogniu), mieszając od czasu do czasu, po czym wyciągnij ostrożnie przyprawy.
3. Do cebuli i pora dodaj pietruszkę, gruszki i seler, przemieszaj, duś pod przykryciem przez ok. 5-10 minut.
4. Dodaj wodę (ok. 500 ml – 700 ml), zagotuj, zmniejsz moc kuchenki, gotuj całość do pełnej miękkości warzyw, pod koniec dodaj przyprawy, przemieszaj dokładnie. Zmiksuj na gładko ręcznym blenderem, ew. dodaj jeszcze trochę wody (pamiętaj wówczas o ponownym zagotowaniu zupy).
5. Pod koniec dodaj mleko migdałowe, dokładnie rozmieszaj (lub zmiksuj).
6. Podawaj np. z posiekanymi migdałami, uprażonymi płatkami migdałowymi, kilkoma kroplami sosu balsamicznego lub orzechami laskowymi.
Uwagi:
– mleko migdałowe łatwiej będzie zmiksować, jeśli migdały przed zmiksowaniem będziesz moczyć ok. 8 godzin
– z „wiórku” migdałowego pozostałego po odcedzeniu mleka możesz np. przygotować „twarożek”, dodając do niego np. odrobinę wody, oliwę z oliwek, sól, pieprz i tymianek (lub inne przyprawy czy zioła); możesz też dodać go do ciast czy choćby jogurtu z owocami

Zimowa opowieść muzyczna:
Grupa Etyka Kurpina, „Grupa Etyka Kurpina” [Pionierska Records, 2015]:
https://soundcloud.com/pionierska/grupa-etyka-kurpina-abstract-p003-tape-lp-90-min

bandcamp tu, a tu Pionierska Records na facebooku.
Smacznego!

0

„happiness was already here”: czterodniowe wakacje, instytut zgrzytuff, fantômes i sumpf

Czerwiec zaczął się pięknie. Pierwsze od dawna naprawdę wolne dni. Ciepło, prawie upały. Mini urlop, w najlepszym z możliwych momencie, po długiej i (zbyt) pracowitej zimie. Odpoczynek, regeneracja, relaks stuprocentowy i przypomnienie sobie, że istnieje szczęście, słońce i beztroska. Jak łyk powietrza, orzeźwienie-otrzeźwienie. Dystans do codziennej krzątaniny, leniwe biesiadowanie z przyjaciółmi i dużo, dużo muzyki. Całkiem znośna lekkość bytu, dla odmiany. Dziś będzie o odświeżającej sałatce z owocami i miętowo-imbirowym dressingiem. I o trzech albumach, które są ścieżką dźwiękową do czterodniowych wakacji, wycieczki nad jezioro, powrotu do Gdańska, do bezchmurnego nieba i ciepłych wieczorów. Trzy różne projekty, które łączy udział wspominanego już tu Patryka Daszkiewicza (Demonszy) i które urzekają atmosferą (Sumpf), kameralnością (Instytut Zgrzytuff) i doskonałym minimalizmem (Fantômes). Do słuchania naprzemiennie lub spędzenia całego dnia z jednym z albumów – zapętlonym w odtwarzaczu czy na autoreversie walkmana. Na dni, kiedy niczego nie trzeba, a wszystko można, bez pośpiechu, bez stresu, taki dźwiękowy bonus do szczęścia. Sprawdźcie i dajcie się zaczarować – warto. Dla dopełnienia przyjemności spróbujcie wiosenno-letniej ekspresowej sałatki z nektarynkami i miętą, doskonałej na rozpoczęcie dnia lub na lekką kolację z kieliszkiem wina. Smacznego!

SAŁATKA Z RUKOLĄ, NEKTARYNKAMI I AVOCADO z dressingiem miętowo-imbirowym (dla 2-4 osób)
Składniki:
– 1 opakowanie mieszanki sałat z rukolą
– 3 nektarynki (ok. 300 g)
– 250 g melona miodowego
– 50 g suszonej żurawiny
– 1 avocado
– 30 ml octu ryżowego
– 15 ml soku z cytryny
– 30-40 ml brązowego cukru
– ok. 30 ml liści mięty
– kawałek korzenia imbiru (ok. 1,5-2 cm)
– 40 ml oliwy z oliwek lub oleju z pestek winogron
Wykonanie:
1. Sałaty przełóż do miski. Nektarynki opłucz, pokrój na cząstki. Melon obierz i wypestkuj, pokrój w kostkę. Avocado obierz, pokrój na kawałki. Żurawinę sparz wrzątkiem, osusz na sitku. Wszystkie owoce dodaj do sałat, przemieszaj.
2. Przygotuj dressing: imbir obierz ze skórki i drobno pokrój, wyciśnij sok z cytryny, zgromadź pozostałe składniki (ocet ryżowy, cukier, oliwa lub olej, liście mięty), wrzuć do pojemnika blendera z ostrzem w kształcie litery „s” lub do wysokiego kubka (jeśli używasz blendera typu żyrafa) i zmiksuj na gładko.
3. Sałatkę skrop dressingiem, delikatnie przemieszaj, udekoruj całość listkami miętami. Gotowe!
Uwagi:
1. Zamiast mięty możesz użyć świeżej kolendry.
2. Sok z cytryny możesz zastąpić sokiem z limonki. Jeśli chcesz dodać odrobinę pikanterii, dodaj do dressingu posiekaną papryczkę chilli.
3. Mieszankę sałat możesz zastąpić samą rukolą lub stworzyć własną kompozycję np. z sałaty masłowej i lodowej.
4. Owoce możesz skomponować wg własnego uznania, dodając np. gruszkę zamiast melona, wkrajając połówkę zielonego jabłka lub kilka śliwek. Eksperymentuj śmiało.

Dodatek muzyczny do dzisiejszej sałatki, trzy smakołyki:
– Fantômes (Kuku Smigun + Demonszy):
https://fantomes.bandcamp.com/album/les-pierres-dans-loubli
– Sumpf (Paweł Doskocz, Piotr Tkacz, Patryk Daszkiewicz):
http://woundedknife.com/cut17/
– Instytut Zgrzytuff (Andrzej Majerski + Patryk Daszkiewicz):
http://www.lastfm.pl/music/instytut+zgrzytuff/cinema+modern
– Dmnsz: http://demonszy.tumblr.com/

0

„orientuj się”: młoda kapusta z orientalną nutą i Syny

Wypatrywania pełnej wiosny ciąg dalszy. W parkach już zielono, coraz więcej słońca i powodów, by nie siedzieć w domu, tylko ze słuchawkami na uszach i kocykiem wyjść w plener, wdychać zapachy i łapać w żagle silny nadmorski wiatr. Dlatego dziś będzie krótko. Kolejna wiosenna lekka surówka, tym razem z młodej kapusty. I płyta, na którą czekałam długo, wiedząc, że się na niej nie zawiodę. I choć dopiero przełom kwietnia i maja, już wiem, że gdybym tylko robiła rankingi i podsumowania, byłaby to bezdyskusyjnie jedna z płyt roku. Mniejsza o ustalenia czy i dla kogo jest to hip-hop, recenzje, w których dziennikarze próbują klasyfikować ten album czy silą się na porównania z Bąkowskim – sprawdźcie sami, bo „Orient” hipnotyzuje, bity porywają i zapadają w pamięć na długo, a cała płyta jest tak bogata, że zapętlona na cały dzień, nie nuży ani trochę. Po wyłączeniu i tak nie opuszcza i wraca echem, poszczególnymi frazami. I ma się ochotę włączyć ją jeszcze raz. I jeszcze jeden. I jeszcze. 100% doskonałości i miłość od pierwszego do ostatniego dźwięku. Jeśli płyta Was oczaruje, koniecznie też wybierzcie się na koncert, jeśli tylko będziecie mieć okazję – wszystko, co dobre w tym albumie na żywo przemożone jest kilkukrotnie i brzmi równie fascynująco. Informacje choćby na fanpage’u Synów czy wytwórni Latarnia (linki na końcu wpisu).

A teraz o dzisiejszym przepisie: tym razem zmierzymy się z młodą kapustą, przygotowując z niej superprostą surówkę podrasowaną lekkim sosem (dressingiem) na bazie octu ryżowego, imbiru, czosnku i oleju sezamowego. Do przygotowania sosu przyda Wam się blender (najlepiej z pojemnikiem z ostrzem w kształcie litery „s”). Składniki dodatkowe jak zwykle do swobodnej interpretacji, zerknijcie na porady w uwagach pod przepisem.

SURÓWKA Z MŁODEJ KAPUSTY, z papryką, rzodkiewką, orientalnym dressingiem, sezamem i orzeszkami ziemnymi (dla 2-4 osób)
Składniki:
– pół główki młodej kapusty, po wycięciu głąba ok. 200g
– kawałek pora, ok. 10 cm, jasnozielona część, ok. 70g
– pół czerwonej papryki, ok. 140g
– rzodkiewka: 6 szt., ok. 100g
– marchew: 1 szt., nieduża, ok. 80g
– sezam: 4 łyżki
– orzeszki ziemne (prażone, solone): 50 g
– sos sojowy jasny: 1 łyżka (15 ml)
– ocet ryżowy: 2 łyżki (30 ml)
– limonka: 1 szt.
– czosnek: 2 duże ząbki
– korzeń imbiru: kawałek ok. 2 cm, po obraniu i posiekaniu ok. 20 ml
– olej sezamowy: 2 łyżki (30 ml)
– olej roślinny: 2 łyżki (30 ml)
– cukier: 2 łyżki (30 ml)
– sól: pół łyżeczki (2 ml)
– pół papryczki chilli
Wykonanie:
1. Przygotuj dressing. Obierz i drobno pokrój czosnek i imbir, papryczkę chilli wypestkuj i również pokrój na drobne kawałki. Wyciśnij sok z limonki, wrzuć przygotowane składniki do pojemnika blendera z ostrzem w kształcie litery „s”, dodaj cukier, sól, sos sojowy, ocet ryżowy, olej sezamowy i roślinny, zmiksuj wszystko do uzyskania jednolitej konsystencji. Wstaw do lodówki.
2. Następnie przygotuj surówkę. Kapustę opłucz, oczyść z mniej ładnych liści, wytnij głąb, pokrój w cienkie paski. Por opłucz, pokrój w cienkie półplasterki. Marchewkę obierz, również pokrój w cienkie półplasterki. Rzodkiewki opłucz, zetnij końce, pokrój w pasterki lub półplasterki. Paprykę opłucz, oczyść z pestek i błonek, pokrój w kostkę. Przełóż warzywa do dużej miski, przemieszaj dokładnie.
3. Sezam upraż na patelni (na jasnobrązowy kolor), na małym ogniu, pilnuj, aby się nie przypalił.
4. Surówkę przełóż do miseczek lub na talerze, każdą porcję polej dressingiem, posyp obficie sezamem i orzeszkami ziemnymi. Gotowe!
Uwagi:
– składniki surówki możesz zmodyfikować np. zastępując rzodkiewki białą rzepą, rezygnując z marchwii, dodając garść świeżego zielonego groszku czy zmniejszając ilość kapusty na rzecz dodatku np. rukoli czy jarmużu;
– gotową surówkę możesz dodatkowo posypać posiekanym szczypiorkiem i/lub paskami papryczki chilli dla wyostrzenia smaku
– dressing możesz nieco uprościć jeśli nie masz któregoś ze składników: ocet ryżowy możesz ew. zastąpić jasnym octem winnym lub sokiem z cytryny. Jeśli nie masz oleju sezamowego możesz zwiększyć ilość orzeszków i sezamu, natomiast warto się o niego postarać – nadaje dressingowi przyjemny orzechowy posmak nie do podrobienia.

Syny, hity końca zimy, początku wiosny i zapewne całego roku:

FB – Syny: http://www.facebook.com/synymuzyka
FB – Latarnia Records: http://www.facebook.com/latarniarecords
bandcamp: https://syny.bandcamp.com/releases
Enjoy!

0

„waiting for the sun”: wiosenna surówka z czerwonej kapusty i Tundra

Kwiecień, a więc najwyższa pora przebudzić się z zimowego snu. Nawet jeśli jeszcze jest chłodno i zimno, cierpliwie czekam na wybuch wiosny. Kwitnące drzewa, cieplejszy wiatr i słońce, bo wtedy wszystko wydaje się sto razy lepsze i ładniejsze. Można w końcu spędzać więcej czasu na zewnątrz, a zerwanie się z łóżka o bladym świcie nie jest już aktem bohaterstwa. Tak jak nie robię noworocznych postanowień, wiosną nagle zaczynam sobie obiecywać, że teraz nareszcie zrobię to wszystko, co chodziło mi po głowie zimą. Proste rzeczy, kilka kroków do ułatwienia sobie życia. Regularne śniadania, więcej wypoczynku, lepsza organizacja czasu, mniej pracy, więcej zdrowego snu. Długie spacery po lesie i rowerowe przejażdżki. Drobne przyjemności, które dopieszczają i dodają energii. I wiadomo: wiosenne porządki, wyciąganie z dna szafy lżejszych ubrań czy pomysłów na lekkie wiosenne dania. Dziś propozycja na ekspresowe śniadanie i dobry początek dnia. Lekka surówka w sam raz do spakowania do pudełka i zabrania na spacer lub do pracy. A po śniadaniu, na deser muzyka z lepszego świata: Tundra. Bogata, nieoczywista i zdecydowanie warta spędzenia z nią niejednej godziny.  Zwłaszcza jeśli marzycie o wzniesieniu się ponad zimową szarość, zapomnieniu o pośpiechu czy też chcecie zapaść się w fotel i wyobrażać sobie dowolne podróże. Poza czasem, poza przestrzenią, przywołując w myślach wiosnę i żegnając się na jakiś czas z zimą. Gotowi? Zatem zaczynamy!

SURÓWKA Z CZERWONEJ KAPUSTY z granatem, pomarańczą i sosem balsamicznym
Składniki (dla 2-4 osób):
– czerwona kapusta – nieduża główka lub pół większej – potrzebujesz ok. 300g oczyszczonych liści
– oliwa z oliwek – 30ml (2 łyżki)
– sok z cytryny – 10 ml (2 łyżeczki)
– garść pestek granatu
– 1 pomarańcza
– orzechy nerkowca – 2 łyżki
– sos balsamiczny
– ewentualnie odrobina syropu malinowego
Wykonanie:
1. Kapustę opłucz, przekrój na pół, wytnij głąb i twarde części liści, pokrój w cieniutkie paski, wrzuć do miski.
2. Pomarańczę obierz, podziel na cząstki, każdą z nich przekrój na dwie-trzy części, dodaj do kapusty.
3. Obierz granat, wyłuskaj z niego garść pestek (ok. 4 łyżek), dodaj do kapusty.
4. Orzechy nerkowca upraż na patelni lub w piekarniku (do uzyskania  jasnobrązowego koloru), posiekaj
5. Kapustę i owoce skrop oliwą, sokiem z cytryny i sosem balsamicznym, ewentualnie dodaj kilka kropel syropu malinowego lub 2 łyżeczki cukru (aby nieco osłodzić surówkę), całość przemieszaj, przed podaniem posyp orzechami nerkowca.
6. Gotowe!
Uwagi:
– pozostałe pestki granatu możesz wykorzystać jako dodatek do innych sałatek lub surówek lub dodać do jogurtu czy muesli;
– zamiast sosu balsamicznego możesz użyć sosu lub syropu z granatów, zamiast orzechów nerkowca, surówkę możesz posypać orzechami włoskimi, posiekanymi migdałami lub uprażonymi ziarenkami sezamu – spróbuj, która wersja najbardziej Ci smakuje

Deser muzyczny na dziś – Tundra:
– fb: http://www.facebook.com/tundra0
– bandcamp:
https://tundra0.bandcamp.com/album/-
https://zoharum.bandcamp.com/album/tajnie-i-g-bie
– na żywo:

0

„hearing guitars like someone in love”: hummus taki jak lubię i Bardo Pond

Marzec, a więc jeszcze przez chwilę chłodno i szaro. Melancholia końca zimy. Jeśli też czujecie się nieco zmęczeni chłodem i z utęsknieniem wypatrujecie zmiany, na przełamanie nastroju dziś przepis na przywołanie wizji wiosennej beztroski. To już niedługo: pikniki, długie spacery, kolory, ciepłe popołudnia w plenerze, liście, kwiaty. Świeże owoce, warzywa, zapachy. Nowe bodźce. Lekkość ducha i lżejsze ubrania. Cierpliwie czekam, w międzyczasie serwując sobie drobne przyjemności, rozpieszczając kubki smakowe domowym hummusem i karmiąc uszy wspaniałym Bardo Pond, które już chyba tutaj zachwalałam, a jeśli nie – najwyższa pora. Kto tak jak ja nie wyrósł z sentymentu do gitarowego grania, na pewno będzie ukontentowany spędzając niejedno popołudnie z „Amanitą”, „Ticket Crystals” czy właśnie „Peace on Venus” – płytą, która ostatnimi czasy okupuje mój odtwarzacz. Staram się nie przesadzić, żeby nie przesycić się zbyt szybko, ale niełatwo się uwolnić od prześladującego wokalu Isobel Sollenberger czy długich gitarowych pejzaży braci Gibbons. Z hummusem jest chyba podobnie – raz pokochany, stał się jednym z tych smakołyków, który stale gości na stole. Ile osób, tyle przepisów – ja trzymam się tego, który mi najbardziej odpowiada, ale jako że nie lubię ortodoksji w kuchni, zachęcam do poszukiwań i modyfikowania przepisu wg własnego uznania. Warto jedynie przyswoić podstawowe zasady przyrządzania i tu – zamiast wycieczki na Bliski Wschód czy spędzaniu godzin na forach okołohummusowych – polecam rzut okiem na  przepis, który podaje Yotam Ottolenghi czy zapoznanie się z poradami z The Hummus Blog. Garść przydatnych informacji znajdziecie też w uwagach pod przepisem.  Gotowi? Zatem zaczynamy:

HUMMUS, jaki lubię:
Czego potrzebujesz, aby przygotować swój własny hummus? Poza dobrymi chęciami i ochotą na wyzwanie, przyda Ci się odpowiedni sprzęt do zmielenia ciecierzycy (np. malakser lub blender – więcej w uwagach pod przepisem) oraz (jeśli chcesz przygotować własną pastę tahini – młynek do mielenia drobnych ziaren lub nakładka do blendera z ostrzem w kształcie litery „s”). Pamiętaj też, że ziarenka ciecierzycy wymagają wcześniejszego namoczenia – przez ok. 10 godzin. Uwzględnij to zanim zabierzesz się do przygotowywania hummusu.
Składniki (na ok. 2 l hummusu):
– ciecierzyca (suche ziarno): 400g
– soda oczyszczona: 4 ml + 6 ml (5 ml = ok. 1 płaska łyżeczka)
– sezam (przygotujesz z niego sezamową pastę tahini): 200g
– oliwa z oliwek lub olej sezamowy: 40 ml (ok. półtorej łyżki)
– czosnek: ok. 25g
– sok z cytryny: ok. 150-170 ml
– sól: ok. 13 ml (niecała łyżka)
– woda źródlana lub niegazowana mineralna – jak najzimniejsza: 200ml
Wykonanie:
0. Namocz ciecierzycę: ziarenka opłucz, zalej zimną wodą (1,2l) z dodatkiem 4 ml sody, odstaw (w chłodne miejsce) – najlepiej na noc.
1. Odcedź ciecierzycę, opłucz, wsyp do dużego garnka, ponownie zalej wodą (ok. 1,2-1,5l), dodaj 6 ml sody i gotuj do pełnej miękkości (ok. 1,5-2 godzin), zbierając powstałą na powierzchni pianę.
2. W międzyczasie przygotuj pozostałe składniki: obierz czosnek, przygotuj sok z cytryny oraz domową pastę tahini. Upraż sezam na patelni (na małym ogniu, mieszając) lub w piekarniku (150st., ok. 30 minut) – uważaj, żeby nie przypalić ziarenek sezamu (będzie gorzki), praż go do uzyskania jasnobrązowego koloru. Uprażony sezam zmiel na gładko dolewając powoli oliwę z oliwek/olej sezamowy – do konsystencji gęstej pasty.
3. Ugotowaną ciecierzycę osącz zachowując część wody. w której się gotowała (ok. 80 ml).
4. Do pojemnika malaksera przełóż ugotowaną ciecierzycę, ząbki czosnku, sól oraz pastę tahini, dodaj 80 ml wody, w której gotowała się ciecierzyca, zmiel na gładko dodając w trakcie sok z cytryny, pod koniec powoli wlej (najlepiej lodowato zimną) wodę, aż uzyskasz konsystencję niezbyt rzadkiej pasty. Gotowe! Hummus podawaj np. skropiony oliwą z oliwek, z chlebkiem pita lub świeżymi warzywami, posypany natką pietruszki, ostrą papryką lub (jeśli lubisz) utłuczonym w moździerzu kminem rzymskim. Hummus doskonale pasuje też do kanapek. Możesz też przygotować różne wersje smakowe hummusu dodając do niego kilka suszonych pomidorów, pieczoną paprykę czy buraka – eksperymentuj!
Uwagi:
– gotowy hummus przechowuj w lodówce (do ok. 3 dni), przełożony do szczelnych słoiczków/pojemników, powierzchnię hummusu możesz przykryć cienką warstwą oliwy z oliwek
– kupując ciecierzycę szukaj tej o jak najdrobniejszych ziarenkach
– nie bój się dodatku sody oczyszczonej – dzięki niej ziarenka stają się miękkie, a tym samym szybciej się gotują oraz mielą na gładko, pilnuj tylko aby nie przesadzić z ilością!
– niektóre przepisy zalecają obranie ugotowanej ciecierzycy z łusek – możesz to zrobić (jeśli jesteś dostatecznie cierpliwy/a), uzyskasz jeszcze gładszą konsystencję hummusu, natomiast jeśli tylko ugotujesz ją naprawdę do pełnej miękkości, i tak unikniesz grudek
– ilość tahini, czosnku oraz soku z cytryny możesz zmniejszyć lub zwiększyć wg swoich preferencji – większa ilość tahini nada hummusowi bardziej orzechowy smak, czosnek go wyostrzy, a sok cytrynowy nadaje świeżości
– jeśli lubisz klasyczne przepisy i kmin rzymski, dosyp go w trakcie już na etapie mielenia hummusu
– nie dodawaj oleju/oliwy do hummusu w trakcie mielenia – stanie się sztywniejszy i tłustszy, a jego smak nic na tym nie zyska
– jeśli nie masz malaksera, możesz zmielić ciecierzycę blenderem kielichowym lub ręcznym, uważaj tylko, żeby nie spalić silnika, na początku mielenia ziarenka mogą stawiać opór
– tak jak w przypadku innych strączków: pamiętaj, aby nie dodawać soli w trakcie gotowania

Hummus gotowy, pora wrócić do muzycznych bohaterów dzisiejszej notki: Bardo Pond. Na bandcampie zespołu znajdziecie tylko jeden utwór, dlatego ciekawych odsyłam do sprawdzenia całego albumu chociażby na Youtube:

0

„can we warm our ice-like hands”: zupa kokosowa w tajskim stylu i Spear

Styczeń jak zwykle minął niepostrzeżenie. W zabieganiu, pośpiechu, pędzie, bo zdążyć do pracy, nie zaspać, nie zmarznąć w drodze, uwinąć się ze wszystkimi sprawami i jeszcze znaleźć czas na życie. Zima nie odpuszcza. Dni nadal krótkie i mroźne, ale za to wciąż jeszcze można pójść na łyżwy albo patrzeć w zachwycie na ostre i chłodne zimowe światło. Można pomarzyć o górach oglądając filmy o himalaistach albo wczuć się w żeglugę Gerarda i Jerome’a w kierunku gór lodowych i mórz Południa. Albo zaszyć się pod kołdrą i nie wychodzić spod niej cały dzień, bo przecież wolne, gorąca herbata czy grzane wino, a za oknem mróz, wiatr i kto by się wypuszczał na zewnątrz, jeśli nie trzeba. Jeszcze trochę, jeszcze tylko luty, może marzec. Tymczasem mrozy, śnieg i nadal sezon na rozgrzewające dania czy napoje i na muzykę, która hipnotyzuje i pochłania. Godziny z jednym albumem na ripicie, na autoreversie, bo tak przyjemnie, że szkoda rozbijać stworzoną atmosferę.
Dziś przepis na rozgrzewającą, mocno pikantną zupę z mleczkiem kokosowym i dużą ilością warzyw. Luźno inspirowaną tajską zupą tom kha, oczywiście w wersji wegetariańskiej (a właściwie wegańskiej), przepis jak zwykle swobodnie można modyfikować wedle uznania i preferencji. A muzycznie: Spear. „Dark waters of light”. Muzyka ostatnich dni, album od którego ciężko się uwolnić i który wciąż brzmi tak samo świeżo i doskonale, choć nagrany lata temu. Niespecjalnie jest jak odsłuchać cały materiał online, ale warto polować choćby na Allegro –  spróbujcie, polecam gorąco.

Na rozgrzanie:
ZUPA KOKOSOWO-WARZYWNA w tajskim stylu, z pastą curry i ryżem
Składniki:
– olej (z pestek winogron lub inny o neutralnym smaku): 30 ml
– ziele angielskie: 5 ml (1 łyżeczka)
– liść laurowy: 2 szt.
– trawa cytrynowa (świeża lub mrożona): 2 łodyżki (można zastąpić 2 łyżkami suszonej)
– korzeń imbiru: kawałek ok. 2 cm
– liście limonki kaffir: 2 szt. (suszone, można pominąć)
– liście curry: 2 szt. (suszone, można pominąć)
– marchewka: ok. 250g
– seler: 100g
– korzeń pietruszki: 100g
– cebula: 50-70g
– czosnek: 1 ząbek, ok. 5g
– papryka: pół większej, ok. 140g
– cukinia: ok. połowy średniej wielkości, 180g
– por, kawałek ok. 75g
– pieczarki: 100g
– seler naciowy: 1 laska, ok. 50g
– koncentrat pomidorowy: 10 ml (2 łyżeczki)
– czerwona pasta curry: 25-30g
– mleko kokosowe: 2 puszki (po 400ml)
– przyprawy: sól (2 łyżeczki, 10ml), pieprz (pół łyżeczki), kolendra mielona (łyżeczka), bazylia (łyżeczka), oregano (łyżeczka), papryka słodka (łyżeczka), gałka muszkatołowa (pół łyżeczki),ew. papryka ostra (pół łyżeczki)
– świeża kolendra lub szczypiorek do podania
– ew. ostra papryczka: 1 szt.
– ryż basmati lub jaśminowy: 150g
Wykonanie:
0. Ugotuj ryż na sypko (przed gotowaniem opłucz go dokładnie kilkukrotnie przelewając zimną wodą, gotuj w lekko osolonej wodzie, w proporcji 1:2).
1. Przygotuj bazę do zupy: w małym garnku w 600 ml wody ugotuj wywar z trawy cytrynowej, ziela angielskiego, imbiru, liścia laurowego i liści limonki kaffir i liści curry. Po ugotowaniu odcedź na sitku, wyjmij i odłóż do późniejszego użycia trawę cytrynową (jeśli używasz świeżej lub mrożonej, w postaci długiej łodygi). Obierz seler, pietruszkę i marchew (połowę podanej ilości), opłucz, pokrój na kawałki, dodaj do wywaru i ugotuj do miękkości, następie całość zmiksuj na gładko blenderem – dzięki temu zupa będzie miała bogatszy smak i półkremową konsystencję.
2. Przygotuj pozostałe składniki:
-cebulę obierz i pokrój w kostkę
-czosnek obierz i pokrój w cienkie plasterki
-por pokrój w pół- lub ćwierćplasterki, opłucz dokładnie
-seler naciowy opłucz i pokrój w kostkę
-obierz pozostałą ilość marchewki, opłucz, pokrój w ćwierćplasterki
-podobnie pokrój cukinię (nie obieraj)
-pieczarki opłucz i pokrój w plasterki
-paprykę umyj, oczyść z gniazda nasiennego i pokrój w kostkę
3. Na dnie garnka o grubym dnie rozgrzej olej, po czym wrzuć cebulę, por i seler naciowy, mieszając smaż chwilę (do zeszklenia), następnie dodaj pieczarki i resztę warzyw, zamieszaj i duś chwilę pod przykryciem (na średnim ogniu). Gdy warzywa lekko zmiękną, dodaj pastę curry i koncentrat pomidorowy, przemieszaj po czym zalej warzywa przygotowaną wcześniej bazą, dorzuć łodygę trawy cytrynowej odłożoną po przygotowaniu bazy.
4. Całość zagotuj, dodaj przyprawy, rozmieszaj, pod koniec dodaj mleko kokosowe, ponownie przemieszaj. Zupa gotowa!
5. Podawaj z ryżem, każdą porcję zupy ozdób świeżymi liśćmi kolendry lub posiekanym szczypiorkiem i ew. drobno pokrojoną papryczką chilli.
Uwagi:
-przepis przez swoją długość może wydawać się skomplikowany, ale wbrew pozorom tę zupę przygotowuje się naprawdę szybko, możesz jednak uprościć go jeszcze bardziej pomijając etap, w którym miksujemy seler, marchewkę i pietruszkę (dodaj je wcześniej do gotującego się wywaru z przypraw i liści, aby oddały smak, po czym odcedź razem ze wszystkim. Zupa będzie mniej kremowa i gęsta, ale nadal wyśmienita);
– jeśli unikasz produktów odzwierzęcych, kupując pastę curry zwróć uwagę na skład – często jednymi ze składników są pasta z krewetek i/lub sos rybny
– przed podaniem każdą porcję możesz dodatkowo skropić odrobiną soku wyciśniętego z limonki (lub posypać odrobiną limonkowej skórki) – wzbogacisz zupę o cytrusowy, świeży akcent.

Muzyczna oprawa, równie bogata i smaczna. I równie uzależniająca:
SPEAR, „Rayed” [album „Dark Waters of Light”, OBUH Records, 1998] :